Dziś krótko i lekko, choć konkretnie. Czy wiecie jak ponieść porażkę podczas remontu mieszkania? 😉
#1. Nie miej projektu wnętrza
Nie zatrudniaj architekta, w pełni zaufaj pod tym względem wykonawcom. Mają fajną stronę internetową, na pewno wiedzą co robią. Powiedziałeś im mniej więcej, gdzie będzie kuchnia a gdzie łazienka, jakoś to będzie. To nic, że kuchnia trochę niewygodna, a w łazience nie udało się zrobić Twojego wymarzonego brodzika walk-in i nie ma gdzie trzymać rzeczy, widocznie nie dało się inaczej.
#2. Bądź spontaniczny
Jesteś kreatywny, wyluzowany, zmieniaj decyzje kiedy tylko wpadniesz na jakąś lepszą niż poprzednia. Po co trzymać się starych, gorszych pomysłów?
#3. Podążaj za modą.
Przecież jeśli wszyscy coś mają, to znaczy że jest to fajne, nie? Kup kilka czasopism wnętrzarskich i znajdź rozwiązania, które są wszędzie – ceglana ściana (chociaż mieszkasz w bloku), białe kafle-cegiełki, szara farba (odcień niesistostny), kafle typu patchwork. Zastosuj wszystkie trendy na raz.
#4. Słuchaj rodziny: kiedy zapraszasz do domu znajomych i rodzinę pytaj ich co myślą. Rezygnuj ze swoich planów i marzeń, kiedy wydadzą się innym nierozsądne – skoro tak mówią pewnie mają rację. Urządź się tak, żeby podobało się wszystkim. Patrz punkt #3.
#5. Zlecaj zakupy materiałów wykończeniowych fachowcom. Daj im dokładne wskazówki, w stylu “duże białe kafle”, “beżowa fuga”, “jakaś taka listwa żeby pasowała” – oni będą przecież wiedzieć, które kafle będą najlepiej u Ciebie wyglądać, przecież “robią” w tym na co dzień.
#6. Oszczędzaj. Oczywiście na tym, czego nie widać – na klejach, zaprawach, stelażach, płytach g-k. Najmniej chcesz oszczędzać na podłodze – wybierz panele, które będą przypominać prawdziwe drewno! (przynajmniej z daleka)
#7. Zatrudnij fachowców, którzy materiały wliczają w koszty prac.
Przynajmniej masz już z głowy myślenie o budżecie, a przecież oni na pewno, no na pewno kupują materiały wysokiej jakości. Tak im dobrze z oczu patrzy.
Może coś jeszcze dorzucicie do moich złotych rad? 😉
Anonimowy
6 października 2016 @ 08:40
Mam tez wrazenie, ze wiele osob ma bardzo dobry gust i zmysl dekoratorski – wiedza, czego chca, lubia dobra jakosc, portafia wybrac pasujace do siebie elementy. Maja swoja wizje wymarzonego domu/mieszkania, wiec po co w tym przypadku architekt?
Moim zdaniem grzechem nr 8 jest brak planowania inwestycji! Zarowno jesli chodzi o finansje, jak i czas! Lepiej jest miec projekt calego domu/mieszkania i, jesli nie jest mozliwe przeprowadzenie remontu generalnego – podzielic to na etapy – najpierw instalacje, pozniej np. podlogi itd. itp.
Najczesniej jednak konczy sie to tak, ze jeden pokoj malujemy na zielono, wykuwamy luk i kupujemy skorzanie meble, w miedzyczasie przychodzi wymiana okien wiec znowu malowanie scian, nastepnie odnawiamy kuchnie w stylu skandynawskim, bo tak teraz jest modnie, niestety nie pasuje juz ona do reszty mieszkania wiec zaczynamy wszystko od nowa. Na koncu okazuje sie, ze do remontu jest jeszcze lazienka, w ktorej po remoncie poziom posadzki podniosl sie o kilka cm, bo nie byl planu i ekipa zrobila tak, jak im wygodniej. W najczarniejszej wersji powyzszego scenariusza zadna z tych prac nie zostaje doprowadzona do konca i dom jest wiecznym planem budowy. I niestety znam takie przypadki 🙂
Grzech nr 9
Brak planowania perspektywicznego. Jesli zmieniamy uklad calego mieszkania, mozemy zaplanowac je 'pod siebie' w danym momencie, ale rowniez za np. 5 lat. Jesli mamy 1 dodatkowy pokoj, moze on byc gabinetem/pokojem goscinnym, a w przyszlosci pokojem dzieciecym. Natomiast jesli planujemy duzy pokoj dla dwojki dzieci, fajnie byloby juz wczesniej pomyslec, czy w przyszlosci, gdy podrosna, da sie go podzielic na 2 mniejsze.
Grzech 10
Wiara w wizualizacje dewelopera lub ladne obrazki z katalogu…
…podczas gdy w rzeczywistosci okazuje sie, ze bezposrednie wejscie z zewnatrz do kuchni nie jest takie fajne i moze lepszy bylby wiatrolap/przedpokoj z miejscem na buty i wieszakiem (a najlepiej z duza szafa), ze designerska lazienka jest piekna, ale zapomniano o miejscu na pralke, ze otwarta kuchnia jest fajnym rozwiazaniem, ale trzeba tez zabdbac o wentylacje, ktorej nie przewidziano.
A jak juz wszystko jest dobrze zaplanowane, mozna sie zatracic w urzadzaniu 🙂
Anonimowy
6 października 2016 @ 09:39
I jeszcze "pozwól aby łazienkę zaprojektował ci salon sprzedaży płytek" na 100% będziesz mieć wykafelkowane do sufitu najdroższymi płytkami i to w finezyjne karo 🙂
ba sufit ten na skosach też ci zaproponują w kafle…
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
6 października 2016 @ 13:46
O to to, dokładnie!!! 😀
Unknown
6 października 2016 @ 19:22
Nawet mi nie mów – znajomi poprosili mnie o poradę w kwestii remontu łazienki – napociłam się, nawymiarowałam, więłam pod uwagę wszystkie ich preferencje odnośnie przechowywania, fakt, że zaraz pojawi się maluszek. Zaproponowałam tez rozwiązanie z jak najmniejszym użyciem płytek, pozwalające na łatwe zmiany z czasem (często zmieniają zdanie co do preferencji) i co? Oni przychodzą z projektem z jednego ze sztampowych salonów wyposażenia wnętrz – wszystko poprzestawiane, płytki (drogie, acz na tyle neutralne że mogłoby ich nie być) po sam sufit, a na wejściu wielki gabaryt wanny – kill me. Tym sposobem trzeba usunąć dobre zabudowy ze starej kabiny, bo umieszczona będzie tam wanna, zamurować jedno okno (choć było atutem, ciągnąć nowe podłącza pod prysznic i WC. Przechowywania jest jakieś 50% z planowanego. Zamiast ozdobnej lampy w wykuszu w suficie (3 m wys) zostanie wszystko obniżone… ba ledy będą też pod wanną, nad wanną i wokoło lustra. Innego oświetlenia nie przewidziano. Musiałam się wygadać – już mi lepiej 🙂
Anonimowy
7 października 2016 @ 15:50
Przepraszam, że się wtrącę, ale lepiej odpuścić sobie projektowanie znajomym i rodzinie. Zwykle uważają, że praca projektowa jest banalnie prosta, "należy im się po znajomości" i chociaż proszą o poradę, to i tak "wiedzą lepiej". Mam wrażenie, że dla nich ten "architekt" potrzebny jest tylko pro forma – no bo przecież KAŻDY może być architektem (prawnikiem, lekarzem itp.). Następnym razem powiedz, że masz masę pracy i zajęte wszystkie możliwe terminy 🙂 Jeszcze jednym ciekawym pomysłem klientów – znajomych też niestety – jest radzenie się paru znajomych architektów i niezapłacenie żadnemu z nich. Taka bezpłatna informacja z różnych źródeł – prawie jak ta babcia z kawału, która w każdym pokoju miała włączone radio Maryja, żeby mieć najświeższe informacje z różnych źródeł 😛
Pozdrawiam, Gosia
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
10 października 2016 @ 21:14
Edyto, to rzeczywiście nie brzmi miło, ogromnie współczuję. Oby tylko nie mówili teraz, że Ty im pomagałaś w projekcie! 😉
Gosiu, masz rację, niestety, niektóre osoby myślą, że jesteśmy w stanie rzucić fantastycznym pomysłem na wnętrze bez włożenia w to pracy i czasu – a tak się da rzadko.
Anonimowy
6 października 2016 @ 13:11
😀 😀
Detektyw
6 października 2016 @ 20:29
Coś w tym wszystkim jest 😉 Najlepiej działać spontanicznie , wtedy wychodzą najpiękniejsze aranżacje ;p
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
10 października 2016 @ 21:19
😉
z-dusza.pl
6 października 2016 @ 20:43
Heh, świetne! I komentarze także 🙂
Smutne jest jednak to, że tak często właśnie tak to wygląda.
Pozdrawiam,
z-dusza.pl
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
10 października 2016 @ 21:22
Komentarze zawsze dobrze uzupełniają moje wpisy 😉 niestety, w Polsce jesteśmy "Zosiami Samosiami" i nie lubimy płacić profesjonalistom, jeśli wydaje nam się, że nie trzeba.
okmyr
7 października 2016 @ 10:37
I jeszcze najlepiej wziąc na wszystko pożyczkę w jakimś lewym banku, której nie starczy nawet na połowę materiału: bo kto liczyłby koszty i robił budżet :). Znam takich. Potem było pożyczanie od znajomych, cioci, rodziców i kogo tam jeszcze. Końca nie widać. Bo tym razem niestarczyło na tzw robociznę. Ale najdroższe materiały ze sklepu kupione. Są. Leżą pod ścianami. ech…
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
10 października 2016 @ 21:24
…tak, to efekt braku kosztorysu wstępnego.
Darek
7 października 2016 @ 13:58
Bardzo przydatne porady 🙂 Dzięki wielkie, przyda mi się na pewno 🙂
Ordin.pl
7 października 2016 @ 14:21
Odnośnie punktu 7, to sama prawda, o czym sam się przekonałem. Moja mama wykonywała remont domu, zleciła "fachowcom" montaż całej hydrauliki i pieca grzewczego. Oczywiście koszt materiałów był razem z robocizną. Po fakcie okazało się, że materiały były nawet czasami używane, a jak coś dawali nowego to najtańsze, kasując przy tym jak za zboże.
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
10 października 2016 @ 21:23
Tak, trzeba zapamiętać, żeby zawsze rozliczać się z fakturami.
Michalina
14 października 2016 @ 11:10
Bardzo dobry zestaw rad. Na pewno będę unikać tego typu rzeczy przy budowie własnego domu.
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
14 listopada 2016 @ 13:58
bardzo się cieszę i życzę powodzenia.
Marysia
20 października 2016 @ 13:45
Trochę wyśmiane, ale taka jest prawda, wielu teraz woli zrobić coś na własną rękę i zaoszczędzić, niż udać się do specjalisty… poważny błąd, szczególnie jeśli dotyczy mieszkania.
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
14 listopada 2016 @ 13:58
Pewnie, że wyśmiane, tak miało być 😉
Catalina
29 listopada 2016 @ 12:00
Witaj! Przeglądam Twój blog i jestem zachwycona remontem mieszkania w kamienicy. Sama bedę w najblizszym czasie remontować mieszkanie, ale w bloku z lat 70. I mam do Ciebie pytanie. Wiem, ze takie bloki to beton, małe i dośc niskie pomieszczenia. Nie chcę za wiele zmieniać w rozkładzie pomieszczeń, taki jak jest mi w zupełności odpowiada. Metraż mieszkania też zupełnie inny, bo zaledwie 37m. A moje pytanie brzwi: Jak urządzić takie mieszkanie, żeby nie zalatywało kiczem pseudo pałacowym lub loftowym? Chodzi mi raczej o bazę typu ściany i podłogi. Wiem, że na udawane cegły, panele i pseudo strukturę betonu się nie zdecyduję, ale troche brakuje mi pomysłów w którą storne iść. Będę również wdzięczna za komentarze czytelinków. Pozdrawiam, Catalina
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
29 listopada 2016 @ 13:54
Wiesz, odpowiedź na takie pytanie to kilkutygodniowy,czasem kilkumiesięczny projekt 🙂 gdyby było uniwersalne rozwiązanie, nie byłoby architektów na tym świecie, niestety nie jestem Ci w stanie krótko odpowiedzieć oprócz tego, co już sama napisalaś – unikania sztuczności i przestylizowania. Poszukaj inspiracji nie w polskim, ale w amerykańskim internecie – np. Houzz.com
Catalina
29 listopada 2016 @ 14:34
Wiem wiem. Nie oczekiwałam projektu, raczej inspiracji. Polecona strona ciekawa, przyjrze się bliżej sprawie. Dziękuję za odpowiedź.
Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
29 listopada 2016 @ 17:47
Życzę powodzenia! można też szukać inspiracji wpisując takie frazy jak: "small apartment interior design new york city – pojawiają się współczesne, bezpretensjonalne, często ciekawe wnętrza.
Catalina
30 listopada 2016 @ 14:47
Też tak próbuję! 🙂 Wg znalazłam na Twoim blogu link do projektów Sarah Lavoine i przepadłam <3
maler
6 stycznia 2017 @ 12:48
No cóż, żyjemy w kraju w którym wszyscy wiedzą wszystko i są wstanie wydać najsłuszniejszą opinię na temat wszystkiego. Opinia ta najczęściej jest krytyczna, bo ta jest prosta i nie zobowiązuje. Po tym co przeżyłem dotychczas biorąc udział w różnych etapach przedsięwzięć budowlanych, nasuwa mi się jeden wniosek. Chcemy żyć ponad stan. Większości naszych rodaków nie stać po prostu na realizację tego czego pragną. Rozbudzamy nasze próżne pragnienia przeglądając wspaniałe zdjęcia z magazynów wnętrzarskich, lub aranżacje wnętrz w ulubionych filmach. Jeśli zarabiamy nie co powyżej średniej krajowej wydaje się nam, że świat stoi przed nami otworem, bierzemy kredyt i zaczynamy realizację naszego wymarzonego miejsca do życia. Nawet jeżeli czujemy się pewnie materialnie w naszej lokalnej społeczności. Nie zdajemy sobie sprawy że nasze obecne zdolności finansowe nie są wstanie pokryć kosztów wymarzonych, wypatrzonych, stylowych realizacji w tak krótkim czasie jak byśmy sobie tego życzyli. Polski rynek budowlany dostosował się do takiego klienta.Mamy zatem wszystko wiedzącego klienta, wszystkowiedzących architektów,wszystko wiedzących i umiejących fachowców, cudowne,tanie,uniwersalne materiały budowlane którymi można zrobić wszystko. Brakuje nam tylko pokory i cierpliwości by tworzyć naprawdę wartościowe,niepowtarzalne rzeczy. To oczywiście spore uogólnienie i nie chcę jedynie zaistnieć w szacownym gronie narzekających krytykantów. Bardzo sobie cenię praktyczną formę tego bloga, i cieszę się że udało mi się na niego trafić. Pozdrawiam wszystkich ceniących niepowtarzalność.